Forum graty.art.pl Strona Główna graty.art.pl
Rdza, kurz i zapomnienie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak nas ganiano.
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum graty.art.pl Strona Główna -> Głupoty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
syreniarz1992




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 1403
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Huta

PostWysłany: Czw 18:40, 08 Sty 2009    Temat postu: Jak nas ganiano.

Założę się, że wśród naszej ferumofilskiej braci, a już na pewno wśród awangardy nie ma osoby, która nie została pogoniona przez właściciela smutnych resztek samochodu. Proponuje, żebyśmy opowiedzieli sobie te najbardziej traumatyczne przeżycia i liczę na zrozumienie.

Pierwszy raz był stosunkowo późno, na jesieni 1999 roku. Miałem siedem lat, pierwsze dni w podstawówce, a tuż obok szkoły, pod śmietnikiem stał szary trabant 601 universal. Chodziśliśmy wówczas z kolegami i z podziwem oglądaliśmy dziury w "kartonie" (o duroplaście dowiedziałem się później), nowe wybite okno, mech na uszczelkach, kapcie czy bursztynową gałkę z zatopionym samochodzikiem ("a mój stary ma taki bursztyn z mrówką, to też musi być warte sporo forsy" ). Pewnego dnia jednak wszystko się skończyło, starsza pani nas skrzyczała z ostatniego piętra (Lesiu coś takiego też miał, było w świecie korozji ;)) i następnego dnia mieliśmy w szkole burę, a po paru miesiącach trampuś zniknął.

Następny raz zostałem pogoniony wiek później, bo na początku 2001 idąc na przygotowania do l komunii, zachwycił mnie idealnie brudny i zmechacony wartburg 353, jak się sporo później dowiedziałem z lat 1970-1974. Podszedłem do niego, oglądałem go uważnie i kiedy właściciel zapytaj się grzecznie, słowami typu "czego gnoju" powiedziałem, naiwnie, że uwielbiam wartburgi i inne takie, co właściciel pijący wino z kolegami, starszy grzyb skwitował równie wulgarnie, a może i wulgarniej jak poprzednio. Monitorowałem go początkowo z chęcia zakupu i pocięcia w dziwnej zemście, później z czystej ciekawości. Zniknął mi zimą 2007, możliwe że gdzieś jeszcze jest, choć to straszny strup był. Zdjęcia gdzieś mam, może znajdę.

Następny raz, był zdecydowanie dramatyczniejszy. Podczas jednej z zimowej wycieczek z ojcem, prawdopodobnie zimą 2006/2007 wypatrzyłem na podwórku opuszczonego gospodarstwa [link widoczny dla zalogowanych] robiąc zdjęcia, wyszedłem 200 metrów w pole. Trochę dalej stały czarne bmw, w stanie nie pasującym na to forum. Kiedy wisiałem na płocie i próbowałem ustawić ostrość, z pozornie opuszczonego domu zaczęli wychodzić łysi panowie w zimowych dresach i coś gestykulowali w moim kierunku, przy tym niebezpiecznie się zbliżając. Niestety, nie nawiązali ze mną kontaktu, gdyż oddaliłem się chyżo i zbiegłem do wozu.

W międzyczasie, podczas ogladania położonej w polu 104, chciał mnie zjeść wilczur, ale się nie dałem.

Ostatni taki wypadek, zresztą najbardziej spektakularny zdarzył mi się w ostatnich dniach 2007 roku, kiedy śmigałem swoją świeżo zakupioną jawą 20, po podkrakowskich wioskach w celu dotarcia. Gnam sobie, silnik pyrczy, śnieg pada, nagle po hamulcach! Na podwórku, na świeżym śniegu, ze śladami opon, stoi bostona. Jak zwykle, zmurszała, ale na części, albo do jazdy po polach (oj, oj...) by się nadała. Wjechał więc (płotu nie było), zgasiłem konserwę i wszedłem do przedpokoju.
Puk,puk...
Puk, puk...
Hallo, jest tam ktoś?
Brak odzewu. Nagle w drzwi skrzypnęły. Właściciela bostonki najkrócej scharakteryzował by obraz Munka "Krzyk". Z tą różnicą, że mój rywal, był brudny i zarośniety ,w lnianej odzieży rodem z "kochaj albo rzuć", a co najgorsze, trzymał w ręce siekierę.
-Czego qrwa gówniarzu?!!!
Nie zastanawiając się długo zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem i wybiegłem odpalić jawkę. Kopnąłem raz, drugi. W końcu wziąłem ją z pychu. Kanapa była odspawana, odpadła mi, ale sie nie wracałem, bo właściciel wybiegał już i zbliżał się do syreny. Dopiero na jezdni zauważyłem, że stacyjka jest wyłączona. Po jej przekręceniu wystarczył metr, może dwa i dym poszedł z rury. Silnik pracował. Tymczasem, jakieś 50 metrów za mną zaczęły pracować trzy inne dwusuwowe tłoki, zazwyczaj moje ukochane. Ludzie z przystanku machali mi i krzyczeli "uciekaj, wariat!!". Zazwyczaj grzejący się po momencie silnik, doszedł gładko do trzeciego biegu. Jednak 4 konie, nawet w tak lekkim motorku to nie 40 i syrena zaczęła mnie doganiać. Ja w pole, on za mną. Ja przez pole, on się wraca do drogi. Tu mnie stracił. Dojechałem do rozdroża na następnej wiosce, poprosiłem ludzi, żeby pokazali przejeżdżającej syrenie drugą stronę, a sam szybko odjechałem. Ze wzgórza zobaczyłem tylko mknącą w drugą stronę syrene i czym prędzej odjechałem w swoim kierunku. Uff, znowu przeżyłem.


Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez syreniarz1992 dnia Czw 18:41, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mateusz




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Syreni Gród

PostWysłany: Czw 21:54, 08 Sty 2009    Temat postu:

Kubrick to przy Tobie mały pikuś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mane




Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 22:21, 08 Sty 2009    Temat postu:

To ja też :]
W ostatnim czasie postanowiłem sfocić tego malucha, który stoi na prywatnej posesji strzeżonej przez psa - [link widoczny dla zalogowanych] - kiedy byłem kawałek od płotu to pies był spokojny, ale gdy zbliżyłem się do niego, aby zrobić zdjęcie z drugiej strony płotu - momentalnie był obok szczekając itp. I jak widać zdjęć zza płotu nie mam :P

Wakacje 2008 - bardziej śmieszna akcja - robię zdjęcia tejże warszawy [link widoczny dla zalogowanych] , obok przechodzi emeryt-społecznik, wyciąga komórę, przykłada do ucha i zaczyna z gadką "halo, policja? mam tu na piastowskiej dwóch takich co robią zdjęcia aut. nie wiem, może jacyś złodzieje, albo bóg wie co". Spojrzałem na niego i nie mogłem wyrobić ze śmiechu :P Ale widać, że nigdy nie dzwonił na 112 ;)

Kolejny raz wakacje 08 - okolice traugutta (nieciekawa okolica), stoi takie cudo [link widoczny dla zalogowanych] i obok garbus. Wyciągam aparat i robię calą sesję, a w międzyczasie z okna wychyla się przykoksowany człowiek i zaczyna rzucać wulgaryzmami w moją stronę, a gdy padają słowa, że zaraz zejdzie - ja pakuję aparat i szybko odjeżdzam (rowerem) ;)

Innych większych 'przygód' nie miałem jak fotografuję graty (mniej więcej 2 lata).
Ale za to z dzieciństwa trochę wspomnień mam:
Rok prawdopodobnie 1992 - z dwoma kolegami siedzimy we wraku syrenki na osiedlu (stały 2 obok siebie, ale jedna jeszcze w dobrym stanie) i w pewnym momencie podbiega babcia z miotłą i zaczyna kijem tłuc po aucie. Z jednym kolegą uciekliśmy, ale drugi wysiadał od strony, z której nadeszła baba i dostał miotłą kilka razy :P

1995 - grzebaliśmy z kolegą przy wraku wartburga i zaczeło padać, więc weszliśmy do środka. Z tyłu zaszło nas 2 dziadków i trzymali drzwi, abyśmy nie wysiedli - uciekliśmy przez przednią szybę :P

1997 lub 98 - W większej grupie dla zabawy przepychaliśmy po osiedlu malucha. Do czasu aż nie zatrzymal się przed gorką i zjechał z niej i wpadł na dole na drzewo. Działkowicze ganiali nas po osiedlu z grabiami ;P

A w tamtych czasach wraków na osiedlach była cała masa i to były piękne czasy :] Szkoda jedynie, że nie myślałem wtedy, aby uwieczniać je na zdjęciach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
matildae




Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa Falenica

PostWysłany: Pią 2:06, 09 Sty 2009    Temat postu:

Hehe :) Dobrze było sprowokować ten wątek, z tego powstanie niezły scenariusz na serial przygodowy ;) Osobiście przy moim, jakże krótkim zainteresowaniu gratową tematyką jak dotąd raz pogonił mnie właściciel zetora z kotem w środku (zdjęcie typowo zza krzaka w związku z tym), na szczęście tylko słownie, bez żadnych ostrych ani ciężkich narzędzi ;) Ciekawa jestem dalszych opowieści z dreszczykiem :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nasciturus69
Administrator



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 1635
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:25, 09 Sty 2009    Temat postu:

No tak, zaczęło się:)

Najwcześniejsza przygoda, jaką pamiętam to była chyba połowa podstawówki, może szósta klasa. Niedaleko od mojego osiedla stał idealnie zgniły GAZ 69 komandorka. Przechodziłem obok niego dość często. Stał i stał, aż zaczął mnie interesować. Któregoś razu wlazłem na stopień i zacząłem zaglądać do środka. Teraz ze zdumieniem zauważam, że dziwnym było, że ten stopień się nie załamał pode mną, bo rdza żarła grata aż miło.
Kiedy oglądałem wnętrze zawalone szpargałami, usłyszałem z góry:
- Twój ten samochód?
Podniosłem głowę i zobaczyłem gdzieś tak na czwartym piętrze głowę wychyloną z balkonu.
- Nie mój.
- No to zostaw go w spokoju! - krzyknęła głowa z góry.
Zlazłem ze stopnia.
Obok jakiś facet robił coś przy swoim samochodzie.
- Może lepiej by było pójść do właściciela i zapytać czy można obejrzeć ten samochód? - poradził mi.
- No tak, ale nie wiem, gdzie mieszka właściciel - odpowiedziałem.
- Czwarte piętro, tam, gdzie to okno - pokazał głową w kierunku, z którego wystawała głowa.
- Aha, dziękuję - i poszedłem sobie.

***

Inną, dośc ciekawą przygodę miałem wiele lat później przy parkingu na tyłach Ministerstwa Spraw Zagranicznych (teraz stoi tam biurowiec albo parking piętrowy).
Otóż na tym parkingu stał [link widoczny dla zalogowanych]. Ogrodzenie było niskie, a ja akurat miałem świeżo pożyczony aparat cyfrowy z dużym zoomem. Zacząłem manipulować przy aparacie, żeby uzyskac jak najlepsze zbliżenie. Udało mi się zrobic kilka zdjęć. Zaraz po tym pojawił się parkingowy, który twierdził, że nie wolno tu robic zdjęć, bo to jest teren ministerstwa i wszystko jest tajne przez poufne. Byłem troche mądrzejszy niż wcześniej i powiedziałem, że jestem na terenie ogólnodostepnym i fotografuje przez siatkę, więc nikt nie może mi zabronić robienia zdjęć. Przekomarzaliśmy sie tak przez jakiś czas, aż w końcu parkingowy machnął ręką i powiedział coś w stylu:
- No tak, pan ciągle tak odwraca kota ogonem, że racja jest po pana stronie.
I poszedł.

***

Ale nie wszystkie historie były groźne. Kiedyś błąkałem się po okolicach pomiędzy Warszawą a Piasecznem (to chyba był Grabów), po terenach czegoś w rodzaju niegdysiejszej dzielnicy willowej.
Na ulicy zobaczyłem [link widoczny dla zalogowanych]. W ogródku zobaczyłem na leżakach dwie starsze panie pijące kawę. Przez siatke zapytałem czy moge sfotografować ten samochód, bo już rzadko się takie spotyka. Samochód należał do jednej z pań. Bardzo się ucieszyła i powiedziała, że można. Dodała też coś w stylu: "To bardzo miłe, bo myślałam, że taki stary samochód już nikogo nie zainteresuje." Zrobiłem sięc kilka zdjęć.

***

Innym znowu razem wlazłem na teren nieistniejącej już chyba firmy sprzedającej głównie amerykańskie samochody. Zapytałem gbura z budki czy mogę zrobić zdjęcia. Gbur zareagował błyskawicznie:
- Kto cię tu przysłał?!
- Nikt. Sam przyszedłem.
- Po co?
- No właśnie pytam się czy mogę zrobić zdjęcia.
- Po co?
- Bo lubię stare samochody i chciałbym zrobić zdjęcia do kolekcji.
- Po co?
No i taka była rozmowa. W końcu gbur uległ i pozwolił zrobić zdjęcia. To był jeden z większych troglodytów, jakich spotkałem.

***

Kolejna historyjka jest jak najbardziej pozytywna. Rzecz działa się na podkarpaciu. Przejeżdżaliśmy obok pewnego znanaego w pewnych kręgach warsztatu, który remontuje zabytkowe wozy. Zatrzymaliśmy się i od razu poszedłem do chłopaków, którzy majstorwali coś przy samochodzie na podnośniku. Szybkie pytanie, szybka odpowiedź - można. Zacząłem robić zdjęcia. Był tam między innymi [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]. Kiedy skończyłem, poszedłem podziękować, chłopaki pokazały mi wielkiego amerykańca, który stał w lakierni.
Z dumą uchylili drzwi i powiedzieli:
- Zobacz, co tu mamy - to było coś w stylu Dodge'a Chellengera. Widocznie myśleli, że się posikam z wrażenia, ale ja w tym samym momencie zobaczyłem w garażu obok starego Fiata Multiplę. Wtedy dopiero mało się nie posikałem:
- O ten samochód jest doskonały!
Chłopakom troche miny zrzedły, bo przecież wypada się zachwycać wielkimi amerykańcami, a nie malutką Multiplą.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Jak sobie coś przypomnę, to napiszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boowa




Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mojRzeszów

PostWysłany: Sob 1:15, 10 Sty 2009    Temat postu:

nasciturus69 napisał:
No tak, zaczęło się:)



Kolejna historyjka jest jak najbardziej pozytywna. Rzecz działa się na podkarpaciu. Przejeżdżaliśmy obok pewnego znanaego w pewnych kręgach warsztatu, który remontuje zabytkowe wozy. Zatrzymaliśmy się i od razu poszedłem do chłopaków, którzy majstorwali coś przy samochodzie na podnośniku. Szybkie pytanie, szybka odpowiedź - można. Zacząłem robić zdjęcia. Był tam między innymi [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]. Kiedy skończyłem, poszedłem podziękować, chłopaki pokazały mi wielkiego amerykańca, który stał w lakierni.
Z dumą uchylili drzwi i powiedzieli:
- Zobacz, co tu mamy - to było coś w stylu Dodge'a Chellengera. Widocznie myśleli, że się posikam z wrażenia, ale ja w tym samym momencie zobaczyłem w garażu obok starego Fiata Multiplę. Wtedy dopiero mało się nie posikałem:
- O ten samochód jest doskonały!
Chłopakom troche miny zrzedły, bo przecież wypada się zachwycać wielkimi amerykańcami, a nie malutką Multiplą.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Jak sobie coś przypomnę, to napiszę.


hehe dobre ... a poźniej Maniek mi opowiedział ta sama historię tylko od drugiej strony i mówi że nierozumie jak można się taką multiplą podniecac przecież Dodge ma milion koni i silnik ma yy pół miliona* i multiplą nie da rady tak zapierdalać itp

*-niewiem ile i niewiem ile powiedział ale to nieważne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
matildae




Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa Falenica

PostWysłany: Sob 11:13, 10 Sty 2009    Temat postu:

No właśnie, zawsze się obawiam, że w razie czego trudno mi będzie wytłumaczyć czepiającemu się właścicielowi powód zainteresowania kupą złomu stojącą na jego posesji. To musi wzbudzać podejrzliwość - dla tych ludzi to jest po prostu strary niepotrzebny grat, który wrasta w podwórko, bo nie wiadomo co z nim zrobić. Zawsze mi się wydaje, że taki człowiek będzie podejrzewał, że chcę gdzieś na niego donieść z jakiegoś powodu, albo - że fotografuję posesję, bo planuję włam ;D Stąd zawsze jestem lekko zestresowana ewentualnym atakiem, szczególnie, że mnie jako kobicie trudniej pewnie wytłumaczyć, że chodzi o samochód ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nasciturus69
Administrator



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 1635
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 14:00, 12 Sty 2009    Temat postu:

boowa napisał:
nasciturus69 napisał:
No tak, zaczęło się:)



Kolejna historyjka jest jak najbardziej pozytywna. Rzecz działa się na podkarpaciu. Przejeżdżaliśmy obok pewnego znanaego w pewnych kręgach warsztatu, który remontuje zabytkowe wozy. Zatrzymaliśmy się i od razu poszedłem do chłopaków, którzy majstorwali coś przy samochodzie na podnośniku. Szybkie pytanie, szybka odpowiedź - można. Zacząłem robić zdjęcia. Był tam między innymi [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]. Kiedy skończyłem, poszedłem podziękować, chłopaki pokazały mi wielkiego amerykańca, który stał w lakierni.
Z dumą uchylili drzwi i powiedzieli:
- Zobacz, co tu mamy - to było coś w stylu Dodge'a Chellengera. Widocznie myśleli, że się posikam z wrażenia, ale ja w tym samym momencie zobaczyłem w garażu obok starego Fiata Multiplę. Wtedy dopiero mało się nie posikałem:
- O ten samochód jest doskonały!
Chłopakom troche miny zrzedły, bo przecież wypada się zachwycać wielkimi amerykańcami, a nie malutką Multiplą.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Jak sobie coś przypomnę, to napiszę.


hehe dobre ... a poźniej Maniek mi opowiedział ta sama historię tylko od drugiej strony i mówi że nierozumie jak można się taką multiplą podniecac przecież Dodge ma milion koni i silnik ma yy pół miliona* i multiplą nie da rady tak zapierdalać itp

*-niewiem ile i niewiem ile powiedział ale to nieważne


Hehehe, no właśnie! Tak to wyszło:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dziwny Mag




Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wlkp

PostWysłany: Wto 13:47, 13 Sty 2009    Temat postu:

W sumie to ja jakoś spokojnie mam zawsze... no, prawie ;)

Raz, jak byłem z kolesiem umówiony na zakup części na jednej wiosce, to okazało się, że nie ma klucza od stodoły, posłał mnie ze swoją jakąś ciocią pod sklep do jego wujka po klucz... wujek po paru "mózgojebach" wybełkotał coś, że nie ma mowy i żeby spier..ć... No to wsiadłem do auta spowrotem, kobiecina też, ale wtedy koledzy zaczęli podburzać, co my wogóle za jedni i na co nam klucz od stodoły... wujaszek podszedł z jakimś jeszcze typem, siedziałem już w aucie, ale złapał mnie za kitę (wtedy miałem długie długie pióra) i dalej coś bełkotał, ze wyper..ć, z daleka od stodoły itd :] Mówię mu, że ok, właśnie chcę odjechać i do żadnej stodoły nie idę, tylko niech mnie puści (a ręką tzrymałem już drzwi przygotowany do zatrzaśniecia ich na ręce wujaszka)... przy tzrecim powtórzeniu zajarzył, puścił i wyglądało, że dotarło do niego że już nic nie chcemy ;]
Potem po klucz udał się osobiście gość od części. Jak już weszliśmy do stodoły, to się trochę zdziwiłem - ale i zajarzyłem, skąd u wujaszka taka zaciętość w "obronie stodoły"... W środku dwa zdziczałe wilczurki na łańcuchach :( i... bimbrownia.
Ale całkiem sporo części do Wawki, w bardzo przyjaznej cenie, kupiłem :) Tylko trochę trudno było wyjechać "Maluchem" wpoprzek kolein od traktora ]:-> Ale się udało! Zdjęcie stamtąd mam aż jedno.
[link widoczny dla zalogowanych]

Inna historyjka, na złomie w grodzie Kraka - na plac ktoś tam pozwolił nam wejść, łazimy z kolegą, raz po raz cykam jakąs fotkę (jeszcze zenitem :) ), ale po każdym zdjeciu chowam aparat i zamykam futerał - jakos tak odruchowo. Zjawia się jakiś facet - A co wy tu robicie?! - Oglądamy auta, bo się interesujemy starymi samochodami. Gość zdziwko, ale coś mu nie pasuje... Pytam, żeby go jeszcze bardziej zbić z pantałyku, czy można zrobić zdjęcia tych aut (pokaząłem na jakieś). - Co? Żadnych zdjęć nie wolno robić, to jest teren prywatny. - Aha. - W ogóle idźcie stąd, nie macie po co się tu kręcic. - No to trudno. Do widzenia. - Do widzenia.
[link widoczny dla zalogowanych]

I najświeższa historyjka. Łażę po małym miasteczku, boczna uliczka z drogowskazem "auto service". No to zobaczymy, co tam mają... W auto servisie pusto, ale za to po drodze, przy innym zakładzie, bardzo ciekawa przyczepka. Wchodzę do zakładu, witam się z kimś, ktov akurat tam jest i pytam o właściciela przyczepki. - A o co chodzi? - Bo chciałbym ją kupić, jeśli będzie kiedyś na sprzedaż. OK, okazuje się, że rozmawiam z właścicielem. Pogadaliśmy, zostawiłem swój adres i telefony, pytam jeszcze, czy mogę porobic jej zdjęcia. Gośc zgadza się bez żadnego oporu :) No to robię, z każdej strony, góra, dół ;) Aha - przyczepka stała na sąsiedniej posesji do zakładu. Nagle otwieraja się drzwi od jakiegos garażu i wychodzi kobieta -A co pan tu w ogóle robi??!! - Z oczu odczytuję, że gdyby się nie bała tego typa z aparatem, to by się na niego rzuciła z pazurami ;] Odpowiadam zdziwiony, ale niebyt wzruszony - Zdjęcia przyczepy. - Ja nie rozumiem! A na co to panu? - Bo interesuję się motoryzacją, chcę też zbudować podobną, a ta jest dobra na wzór dla niektórych rozwiązań. - Co pan tu w ogóle robi? Co pan wymyśla! A skąd ja mam wiedzieć, że pan jej nie chce ukraść? W ogóle to jest prywatne podwórze! Co pan sobie tak wchodzi i zdjęcia robi??!! - Ech... Jeśli to panią uspokoi, to to pokażę pani dowód osobisty... -To mnie nie przekonuje!!! Pan sobie tak wchodzi i zdjęcia robi! - Robię zdjęcia, bo wlaściciel się zgodzil. - Co? Jak? Jaki wlaściciel? - No, wlaściciel przyczepy. Rozmawialem z nim i pozwolił mi tu wejść i zrobić zdjęcia. - To wlaściciel jest głupi, jak pozwolił!!!
W międzyczasie przyjechalo jakieś małżeństwo z towarem do tej kobity, po twarzach widzialem , że mają niezly ubaw z sytuacji... Nie przeciagalem dłużej bezsensownej rozmowy, zdjęcia jakie chcialem zrobilem, wiec schowalem aparat i grzecznie powiedziałem "do widzenia"... Później się dowiedziałem, że miałem "przyjemność" rozmawiać z... no? Z żoną własciciela :-]


Ostatnio zmieniony przez Dziwny Mag dnia Wto 14:12, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nasciturus69
Administrator



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 1635
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 16:42, 13 Sty 2009    Temat postu:

Rzecz działa się we Warszawie. Na Mokotowie w pewnym miejscu są rzędy parkingów. Brama była otwarta, więc wlazłem. Przed jednym z garaży zobaczyłem [link widoczny dla zalogowanych]. Zrobiłem zdjęcie, a tu nagle zza wegła wyskakuje grupa bojowo nastawionych staruszków.
Zaczyna się przesłuchanie. A kto, a po co , a na co? A w ogóle to jest teren prywatny i nie wolno wchodzić itd. Odpowiadam więc, że brama była otwarta, to wszedłem. Nigdzie nie było napisane, że teren prywatny. A oni: jak to nie, przecież jest tabliczka na bramie. I tak sobie gawędzilismy. Chyba sie troche zdenerwowali, że nie poszedłem sobie, tylko się wdałem w rozmowę. Zaczęli grozić policją i żądali ode mnie dokumentów. Odparłem, że jeśli tak rozmawiamy, to proszę bardzo, niech wzywają policję. Odniosłem przy tym wrażenie, że sami są emerytowanymi, powiedzmy milicjantami i było im smutno, że nie mogą mnie wylegitymować i zabrać na komendę.
W końcu powiedziałem, że jak tak, to przepraszam i wychodzę. Przechodząc przez bramę, spojrzałem czy rzeczywiście była tam tabliczka "Teren prywatny". Była.

***

Inna historia wydarzyła się przy Alei Niepodległości. Pomiędzy blokami, ale przy ulicy stoi Wartburg 353. Przystąpiłem do fotograficznego działania.
No i za plecami usłyszałem w końcu:
- A co pan tu robi? - baba była bardzo ciekawa.
- Zdjęcia.
- A po co?
- A bo Wartburg.
No i znowu się zaczęło. Jak tak można, to nie do pomyślenia, przyjdzie taki i zrobi zdjęcia i...
- I co? - podchwyciłem.
- No i zrobi zdjęcia i... - zaczęła odchodzić w kierunku wejścia do klatki schodowej.
- Niech pani przynajmniej powie co ma być dalej! - zawołałem, ale ona już zniknęła na schodach.


Ostatnio zmieniony przez nasciturus69 dnia Wto 16:44, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fso-fan




Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: RADOM

PostWysłany: Wto 17:09, 13 Sty 2009    Temat postu:

też miałem taką historie. pod blokiem stał zielony rozebrany fiat 126p. Poszedłem z kolegami do niego, juz do niego wchodzimy, a tam z czwartego piętra o ile się nie mylę jakaś babka krzyczy ( odejść mi od tego samochodu ............... bo po policje zadzwonię) a my uciekaliśmy ile sił w nogach, miałem wtedy 9 lat
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
syreniarz1992




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 1403
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Huta

PostWysłany: Wto 18:32, 13 Sty 2009    Temat postu:

Lesiu, tak z ciekawości, monitorowałeś go później? wiem, że ta fota ma z 10 lat ;)...

Przypomniało mi się ;) Wracałem ostatnio ze szkoły, z aparatem i patrzę, stoi DF.pomalowany z pędzla, ma dziury w błotnikach, tablice z 83 roku. No to git. Cyk, cyk. Odjechałem, robie jakieś jesienne impresje, most, liście ptoki, te sprawy.Nagle patrze, biegnie jakiś grzyb, w zielonym dresie, ale siwy,w okularach-jaruzelach i z wąsami. No ja sobie myśla: dżoging uprawia , czy cóś? patrze, coś mi zaczął wymachiwać. No to kruca fajnie, jedyna droga ucieczki przez łąki, które prawie bagna przypominają. Uciekam, uciekam, on za mną. Wziąłem w końcu rower na ramię i spieprzałem przez kałuże i różne hałdy ziemii. Dawno się tak nie zmachałem. Grzyba widuję do dzisiaj, chyba mnie nie rozpoznaje ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
matildae




Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa Falenica

PostWysłany: Wto 22:01, 13 Sty 2009    Temat postu:

Cytat:
Przypomniało mi się ;) Wracałem ostatnio ze szkoły, z aparatem i patrzę, stoi DF.pomalowany z pędzla, ma dziury w błotnikach, tablice z 83 roku. No to git. Cyk, cyk. Odjechałem, robie jakieś jesienne impresje, most, liście ptoki, te sprawy.Nagle patrze, biegnie jakiś grzyb, w zielonym dresie, ale siwy,w okularach-jaruzelach i z wąsami. No ja sobie myśla: dżoging uprawia , czy cóś? patrze, coś mi zaczął wymachiwać. No to kruca fajnie, jedyna droga ucieczki przez łąki, które prawie bagna przypominają. Uciekam, uciekam, on za mną. Wziąłem w końcu rower na ramię i spieprzałem przez kałuże i różne hałdy ziemii. Dawno się tak nie zmachałem. Grzyba widuję do dzisiaj, chyba mnie nie rozpoznaje ;)

Boskie :D


Różne ściemy też są śmieszne - jak miałam focić dwie nyski stojące na posesji we wsi pod Górą Kalwarią, to była typowa ściema - jechaliśmy samochodem przez tę wieś, i nagle je zobaczyliśmy, więc wsteczny i cofamy się do tej posesji. Sama posesja wyglądała na pustą tego dnia (był tam jakiś warsztat, a to była niedziela), ale z posesji naprzeciwko wyłoniła się jakaś babcia, podejrzanie długo manipulująca przy zamykaniu bramy i zerkająca na nasze manewry. Czułam, ze może się przyczepić, więc zastosowaliśmy stary numer - a mianowicie studiowanie mapy, takiej wielkiej, rozkładanej, żeby było widać, co też robimy stojąc na poboczu. Nie wiem, co to była za mapa, nie wykluczam, że plan czeskiego Brna, bo nam się od roku przewala po schowkach ;) Babcia po paru chwilach oddaliła się i dopiero "odważnie" wysiadłam z samochodu :)


Ostatnio zmieniony przez matildae dnia Wto 22:03, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sadza2




Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: złomowiska w kielcach

PostWysłany: Wto 22:03, 13 Sty 2009    Temat postu:

tydzień temu w kieleckiej wsi szedłem z kolegą i widzę żuka ,stary opuszczony z wybitą przednią szybą stał przy domu no to oglądamy żuka ,ciekawe do kogo należy ,to poszliśmy się spytać w chałupie ,gościu grzecznie odpowiada że to takiego gościa który warzywami handluje zgadza się ,na pace pod plandeką leżą worki z cebulą ,no to cóż wróciliśmy oglądać żuka,chwilę pózniej gośc którego pytaliśmy sie o żuka wylatuje z bejzbolem krzycząc pi******ne złodzieje wara od mojego żuka ledwo sie wyrobiliśmy między sosnami ,tak żeśmy wiali
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mateusz




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Syreni Gród

PostWysłany: Śro 0:26, 14 Sty 2009    Temat postu:

Podobno mamy XXI wiek, a jak czytam niektóre historie, a zwłaszcza opisy reakcji ludzi na nasze działania to dochodzę do wniosku, że dalej tkwimy w średniowieczu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum graty.art.pl Strona Główna -> Głupoty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin